Ano i nie było i był. Dwie pierwsze majówkowe grupy wchodziły w końcu wspólnie na szczyt 30. kwietnia. Przejrzystość powietrza była bardzo dobra, ale zarówno mróz jak i wiatr doskwierał. Dodatkowym utrudnieniem było dużo leżącego śniegu, który przeszkadzał w wędrówce. Koniec końców uczestnicy obydwu grup dotarli mniej więcej do wysokości 4800 m n.p.m. i podjęli decyzję o powrocie. Na pewno szkoda, że szczyt nie został zdobyty, jednak na pocieszenie (marne to pocieszenie) pozostaje to, że pozostałe grupy startujące w tym czasie również nie weszły na szczyt Araratu. Jeszcze większym pocieszeniem (choć równie marnym) może być fakt, iż grupy skiturowe próbowały dwukrotnie wejść na szczyt i podczas jednej próby doszli do 4500 m n.p.m., a podczas drugiej 300 metrów wyżej.
Natomiast dziś 8-osobowa grupa z przewodnikiem Musą Saltikiem przy pięknej pogodzie – zerowym wietrze – około godz. 12.00 ; po 10 godzinach wędrówki stanęła na szczycie Araratu – 5137 m n.p.m. Obecnie przebywają w 2. obozie i cieszą się z sukcesu. Gratulujemy z dołu 😉 Jutro schodzą na dół. Podczas gdy oni będą coraz niżej – mamy nadzieję – ostatnia nasza majówkowa grupa będzie się wspinać i zdobywać najwyższy szczyt Turcji.